Special Guests

wtorek, 23 sierpnia 2011

Worek na kapcie. Z domkiem

Dzięki Dziewczyny za odzew, za doping, za motywację. Choć tę ostatnią miałam już wczoraj po publicznym wyartukułowaniu listy rzeczy "do-zrobienia-na-już". Spałam dziś przez nią tylko 3,5 h, ale zmontowałam pierwszego twora z tej długiej listy:


Wybrałam najlżejszy materiał i jednocześnie najbardziej wytrzymały i najmniej brudzący z tych, które miałam


Późna pora dała o sobie znać kompletnym gapiostwem, bo zapomniałam wszyć Agi firmową metkę ;-), dlatego bezczelnie się podpisałam


Koło jabłuszka miał być jeszcze jeż - nie wiem, jak by wyglądał, bo nie zdąrzyłam go wyciąć, gdyż szybkie obroty maszyny obudziły Małego


I jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam zaspane: "Zmieniłem zdanie. Chciałbym z ciuchcią". Uśmiech pojawił mi się na twarzy, bo pamiętam JAK DZIŚ, gdy moja ukochana Mama uszyła dla mnie worek na kapcie, gdy szłam do przedszkola. Była to jedna z najcenniejszych rzeczy, jaką miałam! Zwykły-niezwykły brązowy worek z naszytą truskawką w rogu. Ukochany i jedyny! I wiedziałam, że MUSI powstać drugi, ten jedyny dla mojego Brzdąca. Bo może też będzie taki ważny dla niego. Jak TEN, który był kiedyś taki dla mnie:


Odnalazłam go i zobaczyłam, jak daleko mi jeszcze do kunsztu szyciowego mojej Mamy Mistrzyni W Szyciu. Ten z ciuchcią na pewno będzie teraz lepszy po oględzinach truskawkowego :-)

Cieszy mnie fakt, że pomimo nocnej reklamacji, worek znalazł dziś zastosowanie, został wypchany zabawkami i pojechał z nami w odwiedziny do cioci Agi - Tej, Co Piecze Mufinki.




nakręcona na szycie ciuchciowego worka
aga