Special Guests

środa, 11 kwietnia 2012

Uratowane życie, zepsute kolano, szpital i...

Zapominiało mi się o blogu na dłuuugi czas. O szyciu również. Ale od początku, jak na spowiedzi, albo swoistym podsumowaniu kwartału.

Nigdy nie przypuszczałam, że dane będzie mi przeżyć największy w życiu stres związany z ratowaniem komuś życia. Dwie minuty, w ciągu których wszystko dzieje się jak w 20 sekund......... Udało mi się przywrócić zbawienny oddech. Po tych 120 sekundach zdecydowałam zapisać się na kurs pierwszej pomocy, pomimo świadomości, że bardzo dużo pamiętam z zajęć przysposobienia obronnego. Naprawdę zachęcam Was do tego - tylko 6,5 h, a o ile więcej wiem! Nie przygotowuje to absolutnie do stresu w takich sytuacjach, ale wspaniale systematyzuje, układa, przypomina. A to cenne. Nawet bezcenne.

W czasie mojej nieobecności miałam mieć też operowane kolano, ale cudem tego uniknęłam. Teraz tylko muszę zacząć intensywną rehabilitację, kupić ortezę (a to oznacza duuużo szycia) i noga jak nowa, mam nadzieję.

Kilka dni temu wyszłam też z Małym ze szpitala. Dalej czka się nam to, ale już w domu!

Działo się w tym moim życiu trochę za dużo, mogłoby trochę znormalnieć, zwolnić. Chciałabym pokazać Wam, co jeszcze w styczniu udało się uszyć i wrócić do sZycia. Może wyniki candy będą dobrym ku temu początkiem. Zatem i one:


Gratulacje dla osoby z numerem 16, pod którym wpisała się Ata (mam nadzieję, że dobrze policzyłam, bo dwa razy pod nr 16 wychodził mi kto inny). Bardzo proszę o kontakt ze mną w ciągu 4 dni od ogłoszenia wyników i podanie adresu, na który ma powędrować torebka. Jeśli ze strony Zwycięzczyni nie będzie odzewu, losowanie odbędzie się raz jeszcze.

Bardzo dziękuję Wam za zabawę i za ciągłe odwiedziny, mimo mojej stałej nieobecności. Chyba tylko dlatego nie zamknęłam jeszcze tego bloga. A były już takie myśli i to sporo ;-)

Dziękuję!
Aga